Panowie śledzę ten temat od początku i bardzo dokładnej analizie z mojej muszę się wypowiedzieć, może moje spostrzeżenia wniosą coś nowego do tematu.
Przede wszystkim, dźwigienka spadła na wałku po stronie wydechowej. Zawór się nie rozpiął i to jest pocieszające.
Ponadto znaleziony kawałek w głowicy pokazany na zdjęciu nie jest na pewno kawałkiem "czapeczki" zaworu ponieważ ona jest stalowa a tutaj wyraźnie widać, że jest to żeliwo.
Jedynym takim materiałem w głowicy są wałki rozrządu.
Mogę się mylić, ale cała sytuacja wyglądała w ten sposób jak opiszę to niżej.
Odłamany kawałek jest częścią wałka rozrządu, odłamał się na końcu wałka zaraz za zabezpieczeniem wałka "półksiężycem" żeby nie chodził osiowo (można to łatwo obadać ręką).
Odłamany kawałek wałka podszedł pod sprężynę zaworową przez co zawór nie mógł się schować i w konsekwencji doszło do zrzucenia dźwigienki a precyzyjniej mówiąc jej wyłamania.
Oczywiście rady
Piotrusia i
Oli80 są jak najbardziej trafne

, jak zawsze zresztą na tym forum, jednakże jeżeli chodzi o wklejenie popychacza na klej myślę niestety, że nie zda to egzaminu. Moim zdaniem najlepiej byłoby ten popychacz zapunktować i już.
Myślę także, że jakby się bardzo, ale to bardzo postarać (można w tych warunkach, w których kolega się obecnie znajduje) wrzucić nowy popychacz i pestkę no i podłożyć dźwigienkę. Trzeba jednak naprawdę się postarać bo trzeba ścisnąć zawór maksymalnie do dołu żeby podłożyć dźwigienkę.
Ponieważ jednak dźwigienka spadła na wałku "wydechowym" można również wrócić do kraju bez niej, oczywiście bez żadnych szaleństw i gonitwy. Z powodu braku tej dźwigienki i nie pracującego jednego zaworu samochód nie do końca będzie dobrze opróżniał się ze spalin więc będzie trochę strzelał do kolektora ale to chyba tylko jedyna niedogodność.
I to już tyle z mojej strony, może uważacie, że się mylę ale jak tak widzę i oceniam całą tą sytuację z autem kolegi.
ÂŻyczę koledze udanego finału z autem, poskładania wszystkiego do "kupy" no i szczęśliwego powrotu do do domu.
pozdrawiam
