Niedawno byłem na nartach w Austrii. Hotel wysoko w górach 1300 m.n.p.m. W takich warunkach mróz lubi przycisnąć. Wstaję pewnego słonecznego poranka (-10 st C w nocy może i więcej), odpalam autko, pakuję rodzinkę i rozpoczynam jazdę do innego ośrodka narciarskiego. Z mojego hotelu ostry zjazd na poziom ok 950 m.n.p.m. Jak to przy zjeździe z góry bywa, czasem trzeba hamować. Na pewnym zakręcie przyciskam pedał hamulca, a one tempo hamują (tak jakby wspomagania działało tylko troszeczkę) <szok> Nie znaczy, że nie hamowały, ale cisnąć trzeba było bardzo mocno. Cieplutko mi się w majtkach zrobiło

Przy dniu powrotu do Polski w nocy znowu mrozy. Odpalam autko, naciskam pedał hamulca i słyszę brzdęk łamanego lodu gdzieś spod maski. Hamulec i wspomaganie działały, ale nie do końca dobrze. Jak przejechałem około 40 km i w środku się zagrzało, to hamulec wrócił do normy i był ostry jak brzytwa. Szczęśliwie dojechaliśmy do domu

Po przyjeździe wertuję forum, dokształcam się i wszystko wskazuje na to, że mam wodę w serwo, która zamarza i blokuje membranę. Po rozmrożeniu wody wszystko wraca do normy. Przy poprzednim topiku jeden z kolegów (kowal0502) wskazał na taką możliwość, ale po czynnościach, które zrobiłem wtedy hamulce działały dobrze i dlatego tego nie zdążyłem już sprawdzić, a zająłem się innymi sprawami (kąt wtrysku itd).
Teraz jak autko jest w garaży, to problemu nie ma i spokojnie sobie jadę gdzie trzeba. Mrozy siarczyste raczej będą za rok, ale wodę trzeba usunąć tak czy siak bo serwo zardzewieje od środka. Procedura ponoć jest prosta: rureczka odessanie wody, potem wlanie denaturatu i po jakimś czasie jego odessanie.
Moje pytanie, czy ktoś z kolegów już to robił i może dodać jakieś wskazówki oraz czy serwo ma jakiś odpływ takiej niechcianej wody, który np. w moim przypadku jest zatkany

