Po zakupie i przejechaniu ok 7000 mil z silnika dochodzil jakis nie przyjemny odglos. Niezwlocznie udalem sie do najblizszego serwisu Audi gdyz , jak sie okazalo pozostalo mi tylko dwa dni gwarancji. Przyjeli auto i powiedzieli ze jutro dadza znac bo musza zrobic diagnostyke problemu i to bedzie kosztowalo 135f- ok niech strace. Na drugi dzien dzwonia do mnie i mowia ze jeszcze nie znalezli problemu ale wciaz szukaja i potrwa to kilka dni. Przez kolejne "te dni" dzwonilem do nich w celu zapoznania usterki, niestety jakos dziwnie wszyscy byli zajeci i beda do mnie oddzwaniac- czego oczywiscie nie robiono. Poradzilem sie szkotow co zrobic , powiedzieli dzwon do Customer Service i zloz zazalenie, co tez uczynilem. Chodzilo mi tu glownie o otrzymanie zastepczego auta ktorego nie maja i ciezko wogole o auto u nich. Dzwonilem do centrali kilkakrotnie i wkoncu do mnie odezwal sie Edinburgh. Usterka zostala rozpoznana- pompa paliwowa popsuta- czekaja na eksperta od gwarancji zeby rozpoznal czy bedzie to uznane. Piszac o tym w skrocie prosze sobie wyobrazic ze to trwalo kolejne kilka dni. Wkoncu dzwonia w piatek - usterka bedzie objeta gwarancja , auto bedzie gotowe w srode. Dzwonie w srode -mowia ze w czwartek, w czwartek ze w piatek.Cala naprawa zajela im 19 dni!!! Auto dostarczono do mnie do domu , kierowca dal mi kluczyki podziekowal i sie ulotnili. Otwieram maske a tam moje cisnienie osiagnelo zenitu. :-x

Ukradli znaczek , albo podmienili obudowy!
Wojna trwa! Nie popuszcze!