Jak się dba tak się ma i nasze traktory jak widać 800 tys wytrzymują

Ciekawe czy Ty zrobisz choć połowę tego przebiegu na swoim silniku bez żadnej wymianycensored pisze:Jak się w ciągu tego przebiegu wymieniło pół silnika to się "ma".
Kilka kpl wałków rozrz, 3 pompy i kpl wtryskiwaczy to i 800tyś zrobi aż wyhebluje rowy melioracyjne na cylindrach i nie odpali z braku kompresji.
Fakt-wydałem troche kasy-ale nie narzekamcensored pisze:Dokładnie połowę mam tego przebiegu i nie zapowiada się na wymiany, więc daruj sobie. Wiesz, mnie przynajmniej usprawiedliwia wymiana połowy silnika po takim przebiegu, wiem co kupiłem i co potrafi a diesel z założenia ma być tani, ten akurat generuje mega koszty, moje 2.2 to przy tym małe piwo a frajdy z niego zero, zamula, klekocze, śmierdzi i chłonie kasę. Wolałbym już kupić sprawdzone 1.9tdi niż tą akurat V6tke bo jest bardzo awaryjna, wszyscy o tym wiedzą i ty też.kryhawrc pisze:Ciekawe czy Ty zrobisz choć połowę tego przebiegu na swoim silniku bez żadnej wymiany
Cholera chyba mnie poniosło ideologiczne podejście do świata :P masz racje, pewnie i na to znajdzie się patent. Ale to dobrze, że ktoś w końcu stara się coś z tym zrobić, choćby proceder przekręcania miał spaść o kilka procent.censored pisze:...więc jak można załatwić przegląd to i będzie można załatwić odpowiedni wpis kilometrażu za przysłowiową flaszkę...
censored, jest taki przepis (niezgodność towaru z umową/oszustwo), ciężko mi w tej sytuacji powołać się na konkretną ustawę i paragraf, natomiast jeśli sprzedający deklaruje "igłę" to wg. prawa cywilnego dochodzi przynajmniej do ustnej umowy, w której ktoś deklaruje co sprzedaje i w jakim stanie. Oczywiście umowę słowną ciężko jest udowodnić (można próbować z dyktafonami albo jakimkolwiek rejestratorem dźwięku) druga rzecz, że nam KUPUJÂĄCYM powinno zależeć na tym aby umowa pisemna była odpowiednio skonstruowana, jeśli w umowie nie ma NIC nt. stanu technicznego, o którym mówi sprzedający, a wręcz jest wpisane "SPRZEDAJÂĄCY NIE PONOSI ODPOWIEDZIALNOÂŚCI ZA USTERKI UKRYTE..." to powinno dać na do myślenia. Niestety chodzi tutaj wyłącznie o świadomość społeczną oraz o nasze portfele. Bo gdyby każdy z nas po kupnie autka zamówił pełną diagnozę u biegłego, wyszły by wszystkie "syfy", potem jeśli w umowie było by napisane "Stan bardzo dobry, bez wad ukrytych", to sprawa do sądu i 100% wygrana. Nie wiem ile trwają tego typu sprawy, ale pewnie nie krótko, trzeba mieć nerwy ze stali, trochę czasu na pojawienie się w sądzie no i kasa się przyda. Sprawę można nawet wygrać jeśli w umowie nie ma NIC nt. stanu technicznego, a biegły stwierdzi masę usterek... temat rzeka.censored pisze:...Jeszcze powinien wejść przepis o jakiejś odpowiedzialności za wciśnięcie auta powypadkowego czy z wadami ukrytymi sprzedawanego jako "igła..."