Skąd pytanie?
Otóż jak pisałem jakiś czas temu, padła mi turbina w aucie (prawa). Wg. fachowców, a było i kilku, w tym silniku jest ona odpowiedzialna za dolny zakres obrotów i ona powoduje włączenie drugiej turbiny (przez to nie ma turbo-dziury).
Jednak po wymianie turbin auto zbiera się tak jak Polonez 1.6...

Mechanik sprawdził wszystkie wężyki podciśnienia, elektrykę, ew. wymienił wężyki. Ale nadal auto nie jedzie. Po konsultacji z innymi fachowcami doszli do wniosku, że po tym, jak walnęła turbina (nie było siwego dymu, tylko zaczęła chrobotać), dostał się olej w kata, zasmolił się i tyle. Turbina więc nie może wydalić spalin, bo wracają i ciao cześku.
Tak więc mam pytanie do Was, jak prawdopodobne jest to co Wam piszę? Czy zabity kat tak by zmulał?
Dziś mechanik będzie odkręcał wydech, aby sprawdzić, czy bez wydechu załączy się druga turbina i zacznie ciągnąć. Jeżeli tak, to wiadomo że to faktycznie kat.
Gdyby tak było, to wtedy zostaje wymiana kata. Tylko wtedy na co?
sebastian855 sugeruje tłumik przelotowy, w żadnym wypadku strumienicę, bo mogą negatywnie wpływać na turbiny. Mi się podobało rozwiązanie ze strumienicami, bo mają gniazda na sondy (a ja mam sondy za katem). Ale sebastian855 ma ku temu jakieś powody pisząc o tym, a ma z pewnością więcej pojęcia o tym aucie, niż wielu "fachowców". Wiem jednak, że wśród Was są też znawcy (że tak powiem) tego silnika, i jestem ciekaw, co zasugerujecie.
Nie chcę jakiś uniwersalnych zamienników. Oryginalnych, nowych nie kupię, bo koszt w porównaniu do wartości auta jest nieproporcjonalnie wysoki. Używek też bym nie chciał, bo nie wiem, w jakim stanie kupię, a i tak trzeba wywalić ok. 1000 zł.
Czytałem o wyrzuceniu środka i innych wynalazkach.
Czy moglibyście zasugerować coś, jakieś sprawdzone rozwiązanie w wypadku gdy faktycznie muszę podjąc jakiś krok odnośnie wydechu?