Spójrz na to inaczej. Oznaczenie oleju składa się z dwóch cyfr- pierwsza to zachowanie gęstości oleju w niskich temperaturach, druga- w krytycznie wysokich. Nasze bolidy to TDI, tak więc najbardziej interesuje nas ta pierwsza.ShadowAero pisze:A tak w ogóle to ja już zgłupiałem jakiej oliwy mu wlać .Pomocy!
Zapewniam Cię że olej którym chcesz zalać silnik przy temperaturach rzędu -10, -15*C, przyjmie konsystencję śmietanki 12%-wej. Pamiętając że w TDI spalanie paliwa w dużej mierze odbywa się w tłoku (a nie jak w starszych dieslach w komorach wstępnych umieszczonych w głowicy), nagrzewanie tej jednostki jest bardzo długie. Jak sądzisz- ile czasu minie, zanim smarowanie w twoim silniku będzie optymalne? (a zwłaszcza jego góry wraz ze słynnymi wałkami i hydrauliką).
Moim zdaniem minimum jakie należy lać do tych silników to olej 5W/jak kto woli (osobiście mam 0W/40). Oczywiście w sytuacji gdy nasz samochodzik jest garażowany w ciepłym pomieszczeniu można by lać gęstszy- ale jak to w życiu bywa- nie każdy je ma...
A- i jeszcze jedno- rozruch. Postaw się na miejscu swojego rozrusznika, który to próbuje ruszyć wszystkie współpracujące części silnika (a jest ich trochę), posklejanych tą "śmietanką"- nic tylko współczuć.
To że silnik zużywa minimalnie olej jest już omówione- tak więc nie podlega dyskusji (no chyba że ktoś jeździ PRIUSEM jak niedowidzący emeryt ).tx-didi pisze: rozwiń nieco
Skoro poziom oleju się nie zmienia, oznacza to że jego stan zostaje uzupełniony przez inną ciecz. Płyn z układu chłodzenia odpada, bo każdy by zauważył zmianę zabarwienia oleju. Pozostaje tylko ropa. Ale skąd? Otóż właśnie z wtryskiwaczy. Uszkodzony wtryskiwacz (źle wyregulowane ciśnienia, lanie), powoduje niedostateczne rozpylenie paliwa aby zostało w 100% spalone. To niespalone paliwo osadza się na ścianach cylindrów, a następnie zostaje zrzucone do miski olejowej poprzez dolne pierścienie zgarniające tłoków. Ot cała magia .
Efekt- niezauważalne zwiększone zużycie paliwa, i "radość" że nasz silnik nie bierze oleju .