Od dwóch miesięcy mam bolączkę ze swoim aku..Przez ten czas przeczytałem milion postów i nic...
Więc krótko i na temat:
Kupiłem auto pod koniec listopada.Audi zostało sprawdzone VCDS i wykryło błąd akumulatora .Właściciel stwierdził,że aku wymienił na oryginalny ok.4 lata temu.
Parę dni później podczas wymiany siłownika schowka, przez 2-3h były otwarte drzwi(przy całym oświetleniu wnętrza) po czym pojawił się komunikat ,że jeśli nie odpalę motoru to po 3 minutach zostanie odcięta elektryka.I tak: bujnąłem się paręnaście km i z 10% wskoczyło na 100%(dopiero później dowiedziałem się,że wskazania MMI nie są "prawdziwe"

Przy odpaleniu napięcie spada nawet do 7-8v a "na chodzie"jest powyżej 13 czyli OK.Dziś odczepię plusową klemę i sprawdzę amperki .Chciałem jechać do serwisu ale mam ponad 100km a po rozmowie tel.twierdzili,ze to cały dzień na sprawdzenie elektryki-niestety wolne mam tylko niedziele....Dodam tylko ,że poprzedni właściciel nigdy nie miał problemów z aku(auto garażowane-u mnie pod chmurką).Ciekawostką jest,że pierwszy błąd aku zapisamy jest z 10.10.2012 i w tym samym dniu auto było po raz ostatni serwisowane w ASO.....może coś oni spieprzyli....
Pomocy...Jest sens wymieniać czy nie....Aku raczej padnięty ale pewności brak a nie chcę sytuacji ,że wymienię aku i będzie to samo...
Z góry dziękuję i sorki,że tak się rozpisałem bo miało być "krótko i na temat"...

Pozdrawiam