Jak to bywa czasami, nudziłem się w sobotę i postanowiłem zrobić na próbę ringi w przednich reflektorach. Dużo jest takich gotowych zestawów, lub całych lamp na rynku, tylko "trochę" kosztują. Do pracy zaprzęgła mnie żona, zaszczepiając któregoś wieczora temat, oraz wspominając, że widziała coś takiego w innych samochodach...
Na początek parę moich spostrzeżeń:
- wszelkie neony, rurki itp to totalne badziewie. Już z podstawowych założeń fizyki można wywnioskować jak zachowuje się światło po przejściu przez różnie materiały. Zrobiłem opcję 2 diody + rurka neonowa - efekt ciekawy dla długości rurki nie większej niż 20cm.
Po wypełnieniu rurki wodą światło rozchodzi się już lepiej, następnie wypełniłem rurkę klejem silikonowym bezbarwnym (na podobieństwo tzw. rurek żelowych i innych). Efekt ten sam.
Docelowym materiałem jest ciało stałe, przezroczyste. Po różnych poszukiwaniach okazało się, że znakomicie na to zadanie nadaje się pręt pleksi (kupiony w Castoramie za około 7 zł, długość 100cm, widniejący tam pod nazwą drążka do przesuwania firan).
Prosty test polegający na nawierceniu 5mm otworów na diody na końcach i podłączenie instalacji pokazało, że światło rozchodzi się idealnie na całej długości ponad 80cm drążka.
Nadszedł teraz czas na właściwą zabawę.
Użyty sprzęt i materiały:
- pręt pleksi średn. 9mm, długość 85cm
- przezroczyste okulary ochronne (odpryski materiału przy szlifowaniu)
- diody LED niebieskie (kolor wg uznania, 8szt.)
- rezystory 450 Ohm
- przewody elektryczne
- izolacja termokurczliwa
- pistolet + klej na gorąco
- miniszlifierka + zestaw potrzebnych tarcz
- wiertarka + wiertło 5mm
Przy wyjmowaniu oraz rozmontowywaniu lamp jest okazja przeczyścić je.
Jak czasami widziałem w BMW, montowane są tam dwa duże ringi, ja jednak postanowiłem zamontować je wokół soczewki świateł mijania oraz wokół kierunkowskazu.
Soczewka posiada otoczkę o średnicy 6cm, z wgłębieniem pośrodku, więc jest to idealne miejsce na nasz pierścień. Użyłem pręta o długości 24cm.
Plastykowa nasadka na żarówkę kierunkowskazu ma średnicę 5cm, zastosowałem więc pręt o długości 18cm.
Najważniejszym zadaniem teraz było znalezienie idealnego przedmiotu (szklanki itp.), który posiadałby średnicę 5cm i 6cm.
Po wycięciu prętów, wkładałem je po kolei do nagrzanego piekarnika na kilka minut.
Kiedy zauważyłem, że pręt zaczął się zaginać, wyciągnąłem go (uwaga ! gorący! ) i zawinąłem na szklance, czekając kiedy ostygnie. Pręt gotowy. Tak postąpiłem ze wszystkimi.
Teraz czas na sprawdzenie, czy pręty pasują w przeznaczone im miejsca oraz zaznaczenie ewentualnych miejsc, gdzie należy zrobić drobne korekty przez docięcie na wymagany wymiar. Przy osłonie na kierunkowskaz, obciąłem pręt z prawej strony, pionowo tak, aby nie przeszkadzał przy zakładaniu klosza lampy.
Teraz trochę fizyki. ÂŚwiatło w takim pręcie rozchodzi się równolegle i efekt jest znikomy. Aby zmusić je do odbicia i świecenie prostopadłego w wybranym przez nas kierunku, zrobiłem nacięcia prostopadłe, o grubości około 1mm i odległości 1-2mm od siebie, w kierunku środka pręta. Po odbiciu świeci już tak jak powinno

Do nacięć używałem miniszlifierki i tarczy szlifierskiej o grubości 1mm.
Tarcza bardzo dobrze nadaje się także do nacięć pręta, należy tylko uważać, żeby nie przesadzać ze zbyt długim jednorazowym cięciem, gdyż pręt się nagrzewa i topi, utrudniając cięcie/szlifowanie.
Kiedy już 4 pręty były ponacinane, nadeszła kolej na wywiercenie otworów przy pomocy 5mm wiertła do metalu. Wiercenie także przeprowadzałem stopniowo z uwagi na nagrzewanie się pręta. Dlaczego wierciłem w tym momencie?
Wiercenie na początku, po wycięciu prętów nie ma sensu, gdyż otwory się zdeformują podczas nagrzewania. Nacięcia wykonane tarczą szlifierska dodatkowo pomagają w trzymaniu pręta podczas wiercenia.
Teraz gdy już miałem wszystko gotowe, przystąpiłem do zamocowania diód i przewodów.
Przy zastosowaniu 2 diód 3V, zgodnie ze wzorem (połączenie szeregowe):
R = (U - n * Ud) / Id
Napięcie, z zapasem, przyjąłem 15V, Ud 3V, oraz Id 20mA.
Dla 2-óch diód wartość rezystora wyszła 450Ohm. Diody podłączyłem według schematu.
"+" zasilania poprzez rezystor, do katody. Anoda 1 diody połączona bezpośrednio z katodą 2 diody, anoda 3 diody połączona z "-".
Teraz pozostało mi już tylko nawiercenie otworów na przewody w odbłyśnikach (niestety ale bez niszczenia się nie obyło, można puścić przewody inaczej, ale będzie je widać), i równoległe podłączenie do przewodów zasilania żarówki postojowej (brązowy "-" i czerwony "+").
Na koniec testowanie czy wszystko działa, przytwierdzenie ringów klejem na ciepło, czyszczenie lamp, montowanie w samochodzie, włączenie całości i delektowanie się swoją pracą.
Koszt całości - około 15 zł. Dochodzi jeszcze czas, ale to sama przyjemność, prawda?
Za wszystko zapłaciłem gotówką, efekt - bezcenny.
Na koniec kilka uwag.
Ringi świecą ładnie na niebiesko. Odbłyśnik kierunkowskazu dodatkowo potęguje zjawisko.
Po włączeniu świateł mijania, duże ringi świecą na biało (światło jest mocniejsze i zastępuje diody, widać jednak lekką poświatę niebieską), mały ring po włączeniu kierunkowskazów świeci na pomarańczowo, wiec nie przeszkadza innym nie zmieniając koloru światła, a efekt jest jeszcze ładniejszy. Po wyłączeniu światła mijania, ładnie palą się wszystkie 4 "oczka".
Zachęcam do zabawy, oraz do podzielenia się swoimi uwagami i pomysłami.
Ja ich mam wiele...

Pozdrawiam i mam nadzieję, że artykuł się spodoba.