W 2022 w kwietniu nabyłem A6 C7 3.0 TDI, wcześniej chorowałem na A5 ale ze względu na dziecko doszedłem do wniosku, że coupeta odpada.
W dniu zakupu :
Jest to 2011 rocznik, 3.0 diesel CLAA 204 HP, sline, quattro, pneumatyka, stronic.
Ze względu, że lubię niskie zawieszenie, wleciały regulowane łączniki co pozwoliło zejść nisko, niestety nie do jazdy, zawieszenie jest za miękkie i na małych dziurach tłucze jak by były wylane amory, wiec po wielu ustawieniach dobrałem je pod względem wyglądu i komfortu użytkowania (po zimie będę jeszcze regulował) no i dorzuciłem dystanse 2.5 cm na przód i tył.
W wakacje wpadła powłoka ceramiczna po polerce.
Radość trwała do jesieni gdy zaczęło co raz bardziej wnerwiać brak ogrzewania, myślałem że układ się zapowietrza. Może jest gdzieś nieszczelność w układzie, oczytałem się na forach o wyciekach miedzy głowicami itp. Także na pierwszy ogień wymieniłem:
Zbiorniczek płynu i rurkę dolną pod zbiorniczkiem
wszystkie uszczelki, gumki, oringi, króćce miedzy głowicami - ogólnie zrobiona była cała góra pod kątem wycieków. Wyczyściłem dolot itp. Założyłem nową pompę wody.
Wymieniłem chłodniczkę EGR.
Samochód zakupiłem z lekkim uszkodzeniem poszycia z prawej strony, więc przed zimą wstawiłem do kolegi na lakiernie.
Styczeń/luty/ marzec
Dalej brak ogrzewania, wymieniłem pompkę przy webasto bo wydawało mi się, że może nie domaga. Samochód się nie grzał, cały czas 90 stopni na blacie, jedynie brak ogrzewania. W między czasie strzelił ten plastikowy element między przednią płytą, który łączy blok i chłodniczkę EGR, chwilę po tym padł alternator - kupa dymu myślałem, że się auto pali.
Zakupiłem wszystkie części do uszczelnienia przodu silnika, oddałem alternator do regeneracji nowy pasek rolki itp.
Po ściągnięciu głowic, na prawej od razu było widoczne uszkodzenie uszczelki, z lewą stroną nic się nie działo. Po całym zabiegu, jak jeszcze zderzak nie był na aucie, dałem znajomemu do lakierowania cały gril i kratki z zderzaka.
Na dzień dzisiejszy wszystkie naprawy jakie wykonałem sam przy silniku zamykają się w okolicy 10 000 zł, myślę że drugie tyle zaoszczędziłem na robociźnie gdybym oddał auto do jakiegoś warsztatu. Strach był bo pierwszy raz w życiu robiłem rozrząd i głowice. Ale auto żyje, zrobiłem już około 3 tysięcy kilometrów i wszystko jest cacy.
W wiosnę będę wymieniał olej w skrzyni, teraz jeszcze przed sylwestrem chcę rozkleić lampy i wymalować środek na czarno.