Autko zachowywało się poprawnie, aż do wczoraj...
Wymieniałem sondy lambda, więc gmerałem w komorze silnika, ale niczego umyślnie nie rozłączałem, oprócz zaślepienia przewodów od EVAP, tego czujnika na filtrze powietrza.
Po wymianie, odpalam autko, na benzynie, pochodził z 10 sekund i zgasł, kręciłem, kręciłem. Guzik... Odpaliłem awaryjnie na LPG, autko chodzi normalnie, nie faluje, a ni nic. Błędów na VAGu zero (nawet tych od sond, więc coś się udało).
Myślę sobie, może ten EVAP, choć wątpliwe, bo ludzie ponoć jeżdżą z takim zaślepionym, ale nic, podłączyłem ponownie wsio. Dalej guzik.
Dzień wcześniej tankowałem benzynę, myślę może zła? Pojechałem na inną stację, dolałem 11 litrów 98 oktanowej (w baku była ćwiartka gdzieś), jeżdżąc autem na lpg wybujałem, by się rozmieszało, ale dalej nie odpalił.
Po jeździe na LPG, zgaszeniu i natychmiastowej próbie odpalenia na benzynie, odpali, poksztusi się w okolicach 800obrotów przez 5 sekund i zgaśnie i dalej nawet już nie załapie.
Dodam że najpewniej coś namieszałem w przewodach pod maską, bo zauważyłem że nie mam wstecznego ( nie palą się światła z tyłu i nie ma dźwięku zapinania).
Macie jakieś pomysły,które kostki/wtyczki pod maską przejrzeć?
Dodam że podczas montażu sondy od strony kierowcy, delikatnie naruszyłem przewód podciśnieniowy od regulatora (?) dawki paliwa ( taki grzybek co z tyłu głowicy jest, po jednym na stronie), jednak poprawiłem go. Kupując te autko, podciśnienia był sparciałe jak cholera, więc od tego raczej motor by nie niedomagał. W poniedziałek wymienię te wężyki na nowe,lewa i prawa.
Podsumowując, nie pali na benzynie, a na gazie chodzi spoko.
Błędów na vagu zero...
Proszę o pomoc
