Korzystając z okazji że nie mam jak dłubać przy mojej padlince chciałem się dowiedzieć pewnej rzeczy odnośnie mojej "starej" zepsutej, uszkodzonej (itp.) a jednocześnie drogocennej pompie VP44.
Zastanawiam się co z nią zrobić bo leży mi w garażu w kartoniku. oto kilka faktów:
- jeździć, auto jeździło
- kąt wtrysku dało się ustawiać
- Była z silnika BDG więc pracowała z innymi wtryskiwaczami do od AFB czyli przepaść
- Było z nią dużo różnych problemów w moim aucie (przez nią wymieniłem dobry przepływomierz

Na parę dni przed zamianą na właściwą (co już opisywałem na tym forum) Pracowała w miarę dobrze, nie zapowietrzała się itp. natomiast miała taką wadę, że ciężko było się przebić silnikiem powyżej 2 tys obrotów. Tak z głupoty poczytałem na jakiejś angielskiej stronie coś o elemencie który pracuję (reguluje/jest aktywny) właśnie do momentu gdy silnik przekroczy te magiczne 2 tys. I faktycznie wychodziło by na to że to ten element pracował niedobrze. teraz już nie pamiętam czy to chodziło o nastawnik dawki ale chyba tak.
Jest sens coś z nią robić, naprawić i sprzedać? Czy lepiej zaspokoić moją olbrzymią ciekawość "jak to w środku wygląda" i z dziką rozkoszą rzucić się na nią z kompletem kluczy i imadłem? :D