
jak ci się uda podnieść wartość auta co najmniej o 1zł więcej niż wartość naprawy z ich wyceny, to nie będzie szkody całkowitej i masz prawo furkę naprawić do 100% wartości.Czy według Was powinienem uciekać ze szkody całkowitej? Jeśli tak to jak (prócz pisma o dopisanie korekt i ewentualnej własnej wyceny przez niezależnego biegłego)?
Czy może lepszym manewrem będzie zwiększenie wartości auta, tak aby nie przekroczyła wartości naprawy i wypracowanie maksymalnej różnicy między wrakiem, a ceną przed kolizją?
najlepiej weź sobie jeszcze auto zastępcze (albo tylko umowę na auto zastępcze
