Ostatnio gdy temp nad ranem kilka razy spadła do okolo +2 st autko jakoś dziwnie odpalało tzn słychać było, że dla rozrusznika jest jakby ciężko, jakby auto stało na mrozie przynajmniej z -20 st C, tzn kręcił lecz jakby mu było bardzo ciężko.
Dziś zajrzałęm do akumulatora celem sprawdzenia poziomu elektrolitu.... po otwarciu wszystkich cel, zrobiłem takie oczy :shock: w każdej celi płytki już były na wierzchu

Wziąłem strzykawkę i zacząłem dolewać wody... i zanim uzupełniłem wszystkie cele, zużyłem na to 0,7 litra wody destylowanej

Ostatnia czynność sprawdzenia aku tzn dolanie wody i 12 godzinne ładowanie robilem w listopadzie ub. r i wtedy chyba tylko w 1 celi minimalnie było mniej kwasu a dziś jak otworzyłem wszystkie cele było tam sucho

Zeszłej zimy mój kopciuch 1,9 odpalił przy -31 st C ale chyba tej zimy raczej on nie przetrzyma?
Transfuzja kwasu tez chyba już nic nie da czy może warto spróbować? Póki co gdy temp nie spada poniżej +5 silnik odpala bez zająknięcia ale czy jak przyjdą pierwsze nawet małe mrozy to nie będzie tak że po przekręceniu zapłonu silnik nawet nie zakaszle?