chciałem Wam się trochę wyżalić, trochę opisać swoją ciekawą/męczącą przygodę z samochodem pod tytułem Audi A6 C6 Avant 2.0 tdi BRE, która do tej pory nie jest zakończona.
Jestem szczęśliwym/nieszczęśliwym posiadaczem Audi, które kupiłem 10 marca.
Wcześniej miałem Audi A4 2.0 TDI, było super dopóki ktoś się nie pokusił na cudzą własność i już go nie mam, za to mam wypłatę z AC i „nowe” audi a6.
Otóż po A6 pojechałem do tego samego gościa co wcześniej kupiłem A4, stwierdziłem, że sprawdzony to można mu zaufać. Akurat się zdarzyło, że miał na „stanie” auto które mi odpowiadało.
A6 avant, czarne, przebieg 130 tys. udokumentowany wszystko cacy.
Po umówieniu się na cenę (lekki rabat, ze względu hurtowe ilości ) i jedziemy po auto.
Zajeżdżamy do ASO czytamy historię auta, okazuje się że jest wpis 3 tys. i dwa miesiące wcześniej, 10 tys wcześniej zrobiony rozrząd. Wszystko cacy, pojawia się tylko wątpliwość bo przy 76 tys. Ktoś w Niemczech przyjechał z usterką brak mocy, panowie w niemieckim ASO przetestowali wszystko po czym powiedzieli, że jest wszystko ok. Jak ok. to ok. Samochód wjeżdża na halę, my wchodzimy razem z nim i panowie z ASO badają. Test komputerowy, mierzenie grubości lakieru, oglądanie silnika czy nie ma wycieków, wszystko super, nic tylko wsiadać i jechać.
No to wsiadam, jadę i coś drga. No niestety pod wpływem impulsu i wcześniej zbudowanego zaufania daje sobie powiedzieć, że zatankował na marnej stacji benzynowej i może to jest powodem. Jak przyjechał to wszystko było ok. Ok. biorę…
Mam w baku jakieś 10l, tego szajsu co on to niby zatankował, to jadę na stację Shell i dolałem do pełna V Power Diesel, myślę musi przejść. Do Krakowa kawał drogi to przepali i będzie jeździł.
Jadę do Krakowa i pale to paliwo i nic, cały czas tak samo. Myślę no kurna wtrysk się zapchał szajsem i nie pojadę. Będzie trzeba dolać to co tu piszecie żeby się przetkało jak nie pomoże to ASO.
Dolałem raz na pełny bak, potem drugi i lipa, jeździ jak jeździł, czyli nie bardzo chce do przodu.
No to ASO. Wcześniej mała konsultacja ze znajomym mechanikiem (drgania to koło dwumasowe szybka diagnoza). Ok. jadę do ASO. Panowie mówią że drgania to nie koło dwumasowe. Za to samochód nie ma mocy. Stwierdzają: to będziemy szukać.
Szukali 3 tygodnie. Zrobione rzeczy i przypuszczenia, które potem okazały się tylko przypuszczeniami:
- wgrali nowy soft,
- wymontowali wtryski, wymienili uszczelniacze pod wtryskami,
- wyczyścili wtryski ultradźwiękowo,
- sprawdzili kolektor wydechowy czy nie ma nagaru,
- sprawdzili turbinę,
- sprawdzili kompresje w silniku
- przeprowadzili wszystkie (podobno) testy które mogli w trakcie jazdy (ciśnienie na wtryskiwaczach),
i nic.
po trzech tygodniach powiedzieli, że jest lepiej niż było, ale drgania cały czas są i że to jest wina na 99% koła dwumasowego, ok wymieniamy.
Po wymianie drgania dalej są.
Całkowity koszt zapłacony w ASO to 2380,- plus koło dwumasowe 1500,-.
EFEKT ÂŻADEN…
Panowie w ASO mówią trzeba znaleźć moc jedyna opcja GODULA Motor sport, trzeba samochód wyhamować będzie wiadomo jaki punkt wyjścia i można działać. Znaczy chiptuning na fabrykę.
Umówiłem się do GODULI w Niepołomicach, przyjeżdżam, mówię jaka sprawa, oni już zorientowani bo historia dotarła z AUDI.
Tutaj drgania to najprawdopodobniej poduszki pod silnikiem.
Samochód wjeżdża na hamownie i… wychodzi wynik… 2.0 tdi bre ma prawie 100 koni (95) i 240 Nm momentu.

no i to było dzisiaj rano, do tej pory nie wiadomo co mu dolega bo żadnej mechanicznej przyczyny tego stanu nie zdiagnozowano. Godula mówi, że program jest oryginalny i że charakterystyka jest ok. tylko osiągi nie te, jakby była mapa z innego silnika.
jak uda im się wyłapać usterkę mają dzwonić, ja też tutaj dopiszę, mam nadzieję szczęśliwe zakończenie…
Interesuje mnie czy ktoś miał może taki przypadek?