Niedawno temu robiłem wiosenne porządki w aucie. Trzeba było m.in. wyczyścić klemy od aku (strasznie zawalone) no i wymienić filtr paliwa. Aby ułatwić sobie zadanie z filtrem odpiąłem takie dwie wtyczki (czarną i szarą) i do dzieła.
Od tamtej pory w pewnych momentach auto traci moc. Bywa i tak że przejadę 10 km i jest wszystko w porządku, nawet ładnie się zbiera, ewidentnie czuć kiedy turbina działa.
Innym razem, auto traci moc, ledwie dochodzi do 3tys. i ani drgnie (muł całkowity). Vag pokazuje błąd 575 o ciśnieniu w przewodzie dolotowym i jego wartości kontrolnej.
Nonsens polega na tym że auto raz jeździ super a raz kupa i wtedy nie wiem dlaczego pomaga zamiana wspomnianych wtyczek miejscami (szara do czarnego , czarna do szarego).
Nie ma żadnych syczeń, syków i pryków i błąd 575 nie pojawia się zawsze. Turbina była regenerowana, opaski dokręcone, filtr powietrza nowy (Mann).
Robiłem kiedyś logi i Piotruś powiedział o drastycznie małej masie powietrza. Auto jeździ obecnie z nową przepływką Pierburga i w miarę daje sobie radę. Do czego zmierzam, raz zabrakło mocy i wypiąłem wtyczkę od przepływomierza rzucając nań cień podejrzenia. Auto dalej szło tragicznie bez najmniejszej zmiany.
Nie ma żadnych innych błędów oprócz tego jednego.
Czy wadliwy przepływomierz może być przyczyną takiego dławienia ? Bo wrażenie jest takie jakby ktoś odcinał dawkę paliwa.
Najdziwniejsze w tym jest że jak zabrakło mocy to wpiąłem wtyczki szarą do szarej i czarną do czarnej bez najmniejszej poprawy. Gdy zamieniłem je ponownie auto rakieta, sztanga turbo chodzi góra dół.
Czy w tym wypadku logi dynamiczne nie zaszkodzą

