Wszystko zaczęło się od ruszania spod świateł a że chciałem to zrobić szybko i dynamicznie to 1 i tyta, gaz w podłogę obrotomierz dobił do 3900obr/min i koniec... Auto przestało jechać tak jakby go odcieło, sprawa się dotyczy tylko pierwszego biegu i gazu wcisniętego w podłogę, na innych biegach idzie normalnie, na jedynce delikatnie tez dobija do końca... A gaz w podłogę auto zacina się właśnie na 3900obr/min.
Po przyjedzie do domu i odczekaniu kilku godzin wsiadam do auta i chce jechać, a tu... Przekręcam kluczyk a kontrolki na zegarkach nie zapalają się... Lekko się żarzą... Na fisie komunikat o niskim stanie płynu hamulcowego :'( auto piszczy niechce odpalić, kręci ale nie pali :@ wyciągam kluczyk, próbuje jeszc ze raz i co? Tym razem wszystko zaskoczyło jak trzeba, tylko na fisie wywa że mam wszystkie drzwi otwarte
 Moja czarna jędza ma dziś słaby dzień...
 Moja czarna jędza ma dziś słaby dzień...  Jakieś sugestie? Czy to wszystko jest ze sobą powiązane? Czy porostu nastąpiła złożoność czynników wyższych i auto się zepsuło na raz w kilka sposobów?
Pzdr. Adam
I jeszcze teraz padło prawe światło mijania :@ i nie jest to żarówka :@ no co za dzień :'(
 
							








 
 



 
 
