I wszystko jest właściwie OK i pewnie nie wyszłoby na jaw..., ale moja praca związana jest z wyjazdami zagranicznymi, a tam autostrady pozwalają na więcej...
W ten spób podróżując z prędkością około 200 km/h...wyskoczył mi komunikat informujący, że skrzynia nie może być używana w pełnym zakresie...auto wyhamowało do 0. Zgasiłem odpaliłem i jazda dalej...
Komunikat ten występuje zawsze w okolicy 200 km/h, po przejechaniu pewnego dystansu.
Do 180 nic się nie dzieje.
Pojechałem więc do facecika który robił skrzynię. Sprawdził i powidział mi, że skrzynia nie chce zakończyć procesu adaptacji.
Próbowali to zrobić z ręki i też nic nie pomogło.
Gość powiedział mi, że trzeba auto wziąć na warsztat i posprawdzać, bo to chyba coś z elektroniką i ciśnieniem.
Powinno być 10 barów a jest 16 i zakończenie adaptacji jest niemożliwe.
I teraz:
- przed naprawą wszystko było Ok bo auto latało nawet 235 i nic się nie działo
- koleś na moje pytanie czy to naprawa gwarancyjna będzie, odpowiedział, że oczywiście nie bo to jest inna część
- wkurzył mnie bo z jazdy próbnej przywiózł moim autem jakąś babcie z zakupami w bagażniku i widząc, że ja to widzę nawet nie raczył się z tego wytłumaczyć
Podsumowując...jak wy widzicie tą naprawę i co mogło się stać???
Czy koleś nie próbuje mnie naciągnąć twierdząc że to inna część i będzie chciał wyciągnąć ode mnie kase, a sam coś spartolił przy robocie???
[ Dodano: 2013-08-29, 21:44 ]
Aby zakończyć ten temat...
Nie oddałem gościowi tego auta, bo czułem iż chce mnie naciagnac.
I to była słuszna decyzja.
Oddalem swoje auto w ręce człowieka zaufanego.
Wydedukował, że zbyt wysokie ciśnienie w skrzyni to raczej efekt zabrudzenia/zapchania czujnika a nie jego uszkodzenia.
Zaczeliśmy od uszlachetniacza do skrzyń...i ku naszemu zdziwieniu problem ustał...
Tak więc prostą metodą udało się usunąć coś z co wydawałoby się, że może spędzać sen z powiek...
