Zacznijmy od tego, dlaczego auta w Niemczech mają wymianę oleju jak fabryka nakazuje? A to dlatego, że Niemiec kupuje auto, które będzie użytkował maksymalnie 3 lata, potem je sprzeda dalej (czyt. napalonemu Polakowi). Oczywiście zanim trafi do Polski samochód przechodzi kurację odmładzającą (cofanie licznika), choć nie wszystkie. Gdyby było mnie stać na nowe auto z salonu, które jest na gwarancji, to nie przejmowałbym się tym, że dłuższy interwał może zaszkodzić silnikowi. Pewnie i tak zlecałbym wymianę co 15 tysięcy

. Myślisz, że taki prezes firmy interesuje się, czy olej w silniku jest zużyty? Dopóki nie wyświetli mu się informacja, że jest go mało, to ani nie zajrzy pod maskę. A jak coś się stanie, to ma od tego gwarancję. W końcu wymieniał olej jak chciał serwis, czyli LL.
Nie wiem może się nie znam, choć zajmuje się na co dzień paliwami (o oleju napędowym mogę Ci powiedzieć wszystko) i olejami (trochę mniej), ale według mnie maksymalny interwał wymiany to 15 tysięcy km. Obojętnie czy jeździmy w mieście czy w trasie, olej i tak się zużywa. Na trasie mniej, ale nadal. W samochodzie masz turbo, które jest chłodzone i smarowane przez olej. I może powiesz mi, że w trasie turbo nie chodzi? Nie można porównywać motoru do auta. Rocznie robię ok. 60 tysięcy, także olej wymieniam 4 razy do roku. Każdy wymienia olej jak uważa.
Auto (4 letnie) kupiłem z rzeczywistym przebiegiem prawie 240 tysięcy. Samochód kosztował o kilkanaście tysięcy więcej niż taki sam w Polsce, oczywiście z przebiegiem mniejszym niż 200 tysięcy. Sprowadziłem je osobiście z Niemiec (Hamburg).